„Ewangelia Nowego Świata” jako demaskacja iluzji zbawienia

Napisany przez : 11 stycznia 2025


„Ewangelia Nowego Świata” Maryse Condé to książka, która rzuca wyzwanie religijnym narracjom o zbawicielu i boskiej sprawiedliwości, ukazując ich głębokie ograniczenia w realnym świecie pełnym przemocy, nierówności i cierpienia. Z perspektywy antyteistycznej, powieść ta stanowi odważną reinterpretację chrześcijańskiego mitu, przenosząc historię Chrystusa na Martynikę – wyspę naznaczoną kolonializmem i wyzyskiem.

Pascal, główny bohater, staje się symbolicznym „zbawcą” wbrew własnej woli, co odzwierciedla bezrefleksyjne narzucanie jednostkom roli proroka, której efektem bywa niekiedy więcej szkody niż dobra. Wiara w Boga, jak pokazuje Condé, nie uchroniła ludzkości przed cierpieniem – pozostaje jedynie tęsknota za bardziej sprawiedliwym światem, ale czy tęsknota ta rzeczywiście wymaga postaci boskiego „Zbawcy”?

Powieść demaskuje, jak religijne narracje mogą służyć usprawiedliwianiu nierówności i zamykaniu się na odmienności. U Condé to ludzie – nie bogowie – powinni wziąć odpowiedzialność za budowanie równości i solidarności. Jakże to trafne w świecie, gdzie religia często prowadzi do konfliktów i podziałów, zamiast naprawiać rzeczywistość.

Czy rzeczywiście potrzebujemy „zbawiciela”, czy może najwyższy czas zerwać z tą iluzją? Warto zapytać, co stałoby się, gdybyśmy nadzieję na „Nowy Świat” opierali na wspólnych wartościach ludzkich, a nie na abstrakcyjnych dogmatach.

Maryse Condé w swojej powieści zdaje się podpowiadać: czas wyzwolić się spod ciężaru boskich narracji i zacząć budować bardziej sprawiedliwy świat własnymi rękami.


źródło: Wyborcza.pl

Fundusz Kościelny – symbol niespełnionych obietnic i opieszałości rządu

Napisany przez : 7 stycznia 2025


Z perspektywy antyklerykalnej Fundusz Kościelny to jaskrawy przykład systemowej patologii, która pokazuje, jak bardzo polityka w Polsce pozostaje zakładnikiem interesów instytucji Kościoła katolickiego. Pomimo deklaracji i obietnic wyborczych, rząd Donalda Tuska nie zdołał dotrzymać słowa w sprawie jego likwidacji, a kolejne miliony złotych z kieszeni podatników trafiają na konta kościelne.

Relikt komunizmu czy fundament klerykalizmu?

Fundusz Kościelny, powołany w czasach PRL jako forma rekompensaty dla Kościoła za utracone nieruchomości, dziś nie ma racji bytu. Stał się symbolem nieuzasadnionej pomocy finansowej państwa dla jednej wybranej organizacji religijnej. Rocznie to aż 275 mln zł, które mogłyby zostać przeznaczone na cele społeczne, zdrowotne czy edukacyjne. Tymczasem w imię politycznych kompromisów pieniądze wciąż trafiają do instytucji, która sama dysponuje miliardowymi aktywami.

Fiasko obietnic Tuska

Donald Tusk podczas kampanii wyborczej obiecywał likwidację Funduszu Kościelnego i rozdział państwa od Kościoła. Na chwilę udało się wygasić symboliczne przejawy klerykalizmu – politycy przestali jeździć na Jasną Górę, a państwowe środki płynące do Kościoła z różnych spółek skarbu państwa zostały ograniczone. Jednak w kluczowej sprawie – likwidacji Funduszu Kościelnego – nie osiągnięto żadnego przełomu.

Wyznaczenie Władysława Kosiniaka-Kamysza do przeprowadzenia reformy było błędem. Polityk, który otwarcie realizuje agendę konserwatywną zgodną z interesami Episkopatu, de facto zablokował wszelkie zmiany. Brak działań i opóźnienia w pracach nad Funduszem to dowód na to, że Kościół nadal skutecznie broni swoich interesów, licząc na bierność polityków.

Wspieranie Funduszu Kościelnego przez państwo to nie tylko naruszenie zasady rozdziału Kościoła od państwa, ale także pogłębianie niesprawiedliwości społecznej. Składki zdrowotne i emerytalne dla księży, remonty zabytków czy granty dla parafii – wszystko to powinno być finansowane przez wiernych i kurie, a nie przez państwo. Jak długo obywatele niewierzący i wyznający inne religie będą zmuszani do finansowania instytucji, która nie reprezentuje ich interesów?

Co dalej?

Brak konkretnych działań w sprawie Funduszu Kościelnego to nie tylko porażka Tuska i jego rządu, ale też sygnał ostrzegawczy dla całej Koalicji 15 października. Bez realizacji obietnic wyborczych, bez faktycznego rozdziału państwa i Kościoła, kolejne wybory mogą przynieść powrót sił, które uczyniły Polskę państwem na usługach Episkopatu.

Czas najwyższy, aby politycy przestali bać się Kościoła i zaczęli działać w interesie społeczeństwa. Fundusz Kościelny musi zostać zlikwidowany, a państwo musi stać się świeckie – inaczej stagnacja w tej sprawie pogłębi kryzys zaufania do rządzących i da kolejny powód do triumfu klerykalnym konserwatystom.


źródło: Wyborcza.pl

Relikwie w szpitalu? Leczenie zgodne z nauką Kościoła zamiast medycyny?

Napisany przez : 5 stycznia 2025


To, co dzieje się w Szpitalu im. Falkiewicza we Wrocławiu, jest zatrważające. Dyrektorka placówki, Agnieszka Chrobak, publicznie podkreśla, że „Bóg postawił ją na tym miejscu”, a zarządzanie szpitalem oparła na „ekologii rodziny” w ujęciu Włodzimierza Fijałkowskiego – ideologa pro-life. Zamiast medycznych standardów, promowane są tu poglądy katolickie, które realnie ograniczają dostęp pacjentek do pełnoprawnej opieki medycznej.

Krzyż zamiast węża Eskulapa

Zmiana logo szpitala to symboliczny, ale bardzo wymowny krok – odrzucono uniwersalny symbol medycyny na rzecz krzyża. Wprowadzenie relikwii do szpitalnej kaplicy jest kolejnym elementem katolickiej symboliki, która przenika przestrzeń publiczną, naruszając neutralność światopoglądową instytucji państwowych.

Przełożenie wiary nad zdrowie pacjentek

Niepokojące doniesienia od lekarzy wskazują na:

Zakaz zakładania wkładek antykoncepcyjnych, mimo ich zastosowań leczniczych.

Presję na naturalne porody, nawet kosztem zdrowia matek i dzieci.

Wykluczanie pacjentek po in vitro i ich marginalizację.

Takie działania, wynikające z ortodoksyjnych poglądów religijnych, są zagrożeniem dla zdrowia kobiet. Czy naprawdę szpital publiczny powinien funkcjonować jak klinika ideologii?

Religia ponad nauką?

Dyrektorka, która „wymodliła” dziecko u św. Anny, traktuje swoją wiarę jako kluczowy element zarządzania placówką. Jednocześnie w szpitalu zapanował mobbing wobec personelu medycznego i czystki, które eliminują lekarzy niezwiązanych z linią światopoglądową dyrekcji.

Szpital czy przykościelna klinika?

Z perspektywy antyklerykalnej działania takie jak organizowanie uroczystości religijnych w godzinach pracy czy uzależnianie awansów od religijności pracowników to niebezpieczne zacieranie granic między Kościołem a państwem. Publiczna służba zdrowia powinna służyć pacjentom niezależnie od ich przekonań religijnych, a leczenie powinno opierać się na dowodach naukowych, a nie dogmatach wiary.

Czy szpitale w Polsce będą miejscem pomocy medycznej czy narzędziem propagandy religijnej? To pytanie dotyka każdego z nas. Podzielcie się swoją opinią – gdzie przebiega granica między religią a zdrowiem publicznym?


źródło: Wyborcza.pl

„Głupi księża” i krzywdzące schematy: czy Polska jest gotowa na prawdziwą akceptację osób transpłciowych?

Napisany przez : 4 stycznia 2025


Warto zwrócić uwagę na hipokryzję i sprzeczności, które ujawniają się w postawach osób deklarujących wierność chrześcijańskim wartościom, a jednocześnie dążących do marginalizacji grup mniejszościowych, takich jak osoby transpłciowe. Andrzej Guzowski wskazuje na głęboko zakorzenione uprzedzenia w polskim społeczeństwie i systemie opieki zdrowotnej, które często znajdują swoje źródło w dominującym głosie „głupich księży” i innych osób wpływających na opinię publiczną w duchu konserwatywnego katolicyzmu.

Paradoksem jest, że człowiek, który w swoim życiu miał ogromny wpływ na edukację medyczną, musiał przejść własną transformację emocjonalną, aby zrozumieć, że problem leży nie w istnieniu osób transpłciowych, lecz w jego własnych uprzedzeniach. Jak sam przyznaje, proces ten był możliwy dzięki osobistym spotkaniom i refleksji – czego brakuje wielu osobom bezpośrednio związanym z Kościołem.

„Transpomocnik” staje się tu symbolem walki nie tylko o prawa osób transpłciowych, ale także o potrzebę głębokiej przemiany kulturowej i edukacyjnej. Niestety, w Polsce, gdzie głos Kościoła wciąż dominuje w debacie publicznej, ta transformacja napotyka opór – często motywowany lękiem i niezrozumieniem. Jak długo jeszcze będziemy tolerować sytuację, w której ludzie muszą walczyć o swoje podstawowe prawa, podczas gdy hierarchowie Kościoła dehumanizują ich na kazaniach?

Z perspektywy antyklerykalnej istotne jest zadanie pytania: dlaczego system wartości oparty na religii, który teoretycznie promuje miłość i akceptację, w praktyce generuje tak wiele podziałów i cierpienia? Guzowski wskazuje, że to nie wiara jest problemem, lecz struktury Kościoła i jego hierarchowie, którzy świadomie wzmacniają atmosferę strachu i wykluczenia.

Walczmy o społeczeństwo, w którym każdy człowiek – niezależnie od tożsamości płciowej, orientacji czy przekonań – będzie traktowany z szacunkiem i zrozumieniem. Edukacja i otwarta rozmowa są kluczem do tego, byśmy przestali krzywdzić innych. A może czas na pytanie, czy w świecie pozbawionym religijnych kajdan nie byłoby łatwiej?


źródło: Wyborcza.pl

Dość religijnego zawłaszczania Państwa! Czas na prawdziwy rozdział Kościoła od Państwa!

Napisany przez : 3 stycznia 2025


Z perspektywy ateistycznej i antyklerykalnej najwyższy czas, aby głośno powiedzieć „dość” zawłaszczaniu przestrzeni publicznej przez instytucje religijne i ich wpływ na państwowe struktury. Czy żyjemy w państwie świeckim, czy teokratycznym? Czy konstytucyjny rozdział Kościoła od państwa to tylko zapis na papierze?

Jeśli ktoś ma potrzebę uczestnictwa w pielgrzymkach czy innych religijnych wydarzeniach – proszę bardzo, ale PRYWATNIE, w swoim czasie i za swoje pieniądze. Tymczasem wciąż widzimy żołnierzy, policjantów, strażaków, leśników, celników i inne umundurowane formacje podczas mszy czy procesji. Wciąż pojawiają się poczty sztandarowe państwowych instytucji na wydarzeniach stricte religijnych. Czy to nie jest jawne łamanie neutralności światopoglądowej państwa?

Rok 2025 to doskonały moment, by rozpocząć ogólnopolską dyskusję na temat rzeczywistego rozdziału Kościoła od państwa i przygotować grunt pod konkretne zmiany prawne. Co należałoby zrobić?

1. Zakazać udziału umundurowanych formacji i państwowych instytucji w wydarzeniach religijnych. Wojsko, policja, straż pożarna – wszystkie te instytucje powinny reprezentować państwo, a nie religię.

2. Wypowiedzieć wszelkie umowy między instytucjami publicznymi a Kościołem. Pielgrzymki organizowane przez GUS, ZUS i inne państwowe instytucje to absurd, który musi zniknąć.

3. Zlikwidować stanowiska kapelanów w instytucjach budżetowych. Ich utrzymywanie to zbędny koszt i naruszenie zasady świeckości państwa.

4.Stworzyć obywatelski ruch na rzecz świeckości. Zbieranie podpisów pod petycjami, nagłaśnianie nieprawidłowości w mediach, nacisk na rząd i instytucje – to nasze narzędzia walki.

Niech rok 2025 będzie rokiem, w którym Polska zacznie realnie oddzielać instytucje państwowe od religijnych. Niech rząd Donalda Tuska usłyszy głos obywateli i wprowadzi zmiany, które przywrócą neutralność światopoglądową państwa.

Nie bądźmy bierni – działajmy!


źródło: Wyborcza.pl

Wiara, która więzi: Starotestamentowe chrześcijaństwo jako narzędzie kontroli i ignorancji

Napisany przez : 2 stycznia 2025


Spotkanie z wyznawcami Kościoła Apostolskiego w Zimbabwe rodzi pytania o granice wolności religijnej i jej wpływ na życie jednostki. Obraz społeczności, która rezygnuje z edukacji dzieci, odrzuca opiekę medyczną i hołduje patriarchalnym strukturom, przywodzi na myśl dystopijną wizję, w której dogmaty religijne tłamszą prawa człowieka i ograniczają rozwój społeczny.

Niepokojąca jest tu zarówno zgoda na wielożeństwo, jak i wiara w cudowne uzdrowienia, które zastępują racjonalne podejście do zdrowia. Jak długo religie będą usprawiedliwiać praktyki, które ewidentnie narażają ludzi na cierpienie?

Warto także zauważyć, jak liderzy religijni, często owiani aurą „duchowego natchnienia”, gromadzą niejasnego pochodzenia majątki, jak w przypadku Noaha Taguty. Tego rodzaju zjawiska uwypuklają, jak religie, deklarujące równość i ubóstwo, potrafią cynicznie wykorzystywać wiarę swoich wyznawców dla materialnych korzyści nielicznej elity.

Co więcej, polityczne powiązania prezydenta Zimbabwe, znanego jako „Krokodyl”, z Kościołem Apostolskim obnażają, jak często religia staje się narzędziem manipulacji w rękach autokratów. Ten układ wzajemnych korzyści legitymizuje władzę polityczną za cenę utrzymania status quo w nierówności i ignorancji.

To tylko kolejny przykład na to, jak religie – czy to na południu Afryki, czy gdziekolwiek indziej – mogą być szkodliwym narzędziem kontroli, które ogranicza wolność, postęp i krytyczne myślenie. Czy czas najwyższy, by zacząć głośno kwestionować te systemy, które pod płaszczykiem duchowości utrzymują ludzi w zniewoleniu?


źródło: Wyborcza.pl

Jasna Góra: duchowość czy biznes turystyczny?

Napisany przez : 1 stycznia 2025


Spójrzmy na działalność Jasnej Góry jako interesujący przykład komercjalizacji religii. Klasztor Paulinów w Częstochowie, mimo swojego głównego celu – bycia miejscem kultu maryjnego – coraz bardziej przekształca się w atrakcyjną destynację turystyczną. Rozbudowa tras tematycznych, wprowadzenie nowoczesnych technologii (kody QR, aplikacje mobilne), a także ukierunkowanie oferty na międzynarodową publiczność świadczą o profesjonalnym podejściu do zarządzania tym obiektem jako produktem turystycznym.

Duchowość w służbie zysków?

Niepokojące z ateistycznego punktu widzenia jest ukazywanie „świadectw cudów i łask” jako elementu promocyjnego. W ten sposób wzmacnia się przekaz irracjonalny, który zachęca wiernych i turystów do postrzegania Jasnej Góry jako miejsca o nadnaturalnych właściwościach. Takie podejście nie tylko utrwala wiarę w cuda, ale także świadomie manipuluje emocjami odwiedzających, co może być szczególnie szkodliwe dla młodzieży.

Dziedzictwo kulturowe a religijne indoktrynowanie

Z perspektywy antyklerykalnej należy zwrócić uwagę na to, jak religijne instytucje, takie jak Jasna Góra, łączą swoją działalność duchową z kreowaniem narracji historycznej. Projekty edukacyjne, takie jak „Wiktoria Wiedeńska i jej ślady na Jasnej Górze”, mogą być postrzegane jako narzędzie promowania katolicyzmu poprzez pryzmat historii. Takie działania w praktyce prowadzą do utrwalania dominacji Kościoła katolickiego w polskiej tożsamości narodowej, co nie sprzyja budowie świeckiego społeczeństwa.

Powinniśmy krytycznie analizować narrację cudów i łask, wskazując na brak dowodów naukowych wspierających takie twierdzenia. Ważne jest promowanie racjonalnego podejścia do wydarzeń historycznych i współczesnych.

Warto zwracać uwagę na to, jak religijne instytucje wykorzystują kulturę i historię do wzmacniania swojej pozycji społecznej i politycznej. Jasna Góra może być przykładem, jak Kościół przekształca duchowość w narzędzie władzy i wpływu.

Istotne jest monitorowanie działalności takich miejsc, aby wskazywać na ukryte mechanizmy komercjalizacji religii i jej wpływ na politykę oraz edukację. Jasna Góra nie jest jedynie miejscem kultu – to również mechanizm służący utrwalaniu roli Kościoła w życiu publicznym.

Podsumowując, Jasna Góra, choć bez wątpienia stanowi cenny element polskiego dziedzictwa kulturowego, wymaga od osób o świeckim światopoglądzie szczególnie krytycznego podejścia. Tylko tak można przeciwstawić się jej roli jako narzędzia religijnej indoktrynacji i wszechobecnej komercjalizacji wiary.


źródło: Wyborcza.pl

Religia za zasłoną: jak talibowie zamieniają Afganistan w więzienie dla kobiet

Napisany przez : 31 grudnia 2024


Z perspektywy antyteistycznej nowe przepisy wprowadzone przez talibów, zakazujące patrzenia na miejsca, gdzie mogą przebywać kobiety, stanowią groteskowy, ale przerażający przykład religijnego fanatyzmu i obsesji na punkcie kontroli życia prywatnego. Decyzja o zasłanianiu okien, by uniknąć „obscenicznych czynów”, nie tylko odbiera ludziom podstawowe prawa do prywatności i wolności, ale także unaocznia patologiczne traktowanie kobiet w ramach ideologii opartej na fundamentalizmie religijnym.

Każdy kolejny dekret talibów, czy to zamknięcie szkół dla dziewcząt, zakaz pracy, czy zasłanianie twarzy, to nie tylko narzędzie opresji, ale również symbol systemowego odbierania kobietom ich człowieczeństwa. W imię „cnót” niszczona jest edukacja, autonomia i podstawowe prawa, co w efekcie prowadzi do całkowitego wykluczenia połowy społeczeństwa z życia publicznego i prywatnego.

Z perspektywy antyklerykalnej widzimy tutaj, jak dogmaty religijne przejmujące władzę nad państwem zamieniają się w mechanizm represji, którego głównymi ofiarami są kobiety. Ta skrajna forma teokracji pokazuje, do czego prowadzi brak rozdziału religii od państwa – do terroru, w którym ludzkie życie i wolność są podporządkowane irracjonalnym doktrynom.

Świat, patrząc na te działania w milczeniu, staje się współwinnym tej systemowej przemocy. Działania ONZ to kropla w morzu potrzeb. Jeśli religijny ekstremizm ma dalej rządzić Afganistanem, bez stanowczego sprzeciwu międzynarodowej społeczności, to ile jeszcze praw i wolności zostanie zniszczonych w imię „świętych” zasad?

Czas głośno mówić o tym, że problemem nie są jedynie talibowie – problemem jest każdy system, który oddaje władzę w ręce religijnych fundamentalistów. Ateiści, antyteiści i antyklerykałowie: to, co dzieje się w Afganistanie, to ostrzeżenie, że granica między wiarą a przemocą wobec innych może być bardzo cienka.


źródło: Wysokieobcasy.pl

Szkoła czy parafia? Dość katolickiej indoktrynacji w polskiej edukacji!

Napisany przez : 30 grudnia 2024


Z perspektywy ateistycznej patrzymy na nieustające próby wpływania Kościoła na edukację i politykę w Polsce jako na przejaw archaicznej dominacji nad społeczeństwem. Historia katechezy w szkołach to podręcznikowy przykład, jak hierarchowie kościelni wykorzystywali słabości kolejnych rządów, aby realizować swoje cele. Od ‘nacisków’ na Mazowieckiego po nieustające groźby Episkopatu wobec Tuska – Kościół działa nie jako instytucja duchowa, lecz polityczna.

Barbara Nowacka jako ministra edukacji podejmuje trudną próbę zmniejszenia wpływu Kościoła na szkoły. Redukcja godzin religii i jej wyłączenie ze średniej ocen to krok w dobrym kierunku, ale daleko niewystarczający. Antyklerykalna perspektywa jasno wskazuje, że jedynym słusznym rozwiązaniem jest całkowite wyprowadzenie katechezy ze szkół publicznych. To nie miejsce na indoktrynację dzieci, szczególnie kosztem przedmiotów, które kształtują ich rzeczywiste kompetencje.

Warto przypomnieć słowa Tadeusza Boya-Żeleńskiego: ‘Czy może być coś niebezpieczniejszego niż stałe zetknięcie młodzieży z księdzem w atmosferze przymusu?’. Katecheza w szkołach od początku była narzędziem Kościoła do formowania politycznego posłuszeństwa, a nie przekazywania duchowych wartości.

Obecny spór o zmiany w lekcjach religii to tylko wierzchołek góry lodowej. Kościół nadal chce więcej: kontrolować podstawę programową, utrzymać finansowanie katechetów z budżetu państwa, a nawet wprowadzić religię na maturę. Czy rzeczywiście chcemy szkoły jako przestrzeni formacji ideologicznej, zamiast edukacyjnej?

Walka o laickie państwo trwa – czas na wyraźny rozdział Kościoła od instytucji publicznych. Edukacja to nie miejsce na religijną indoktrynację, lecz przestrzeń otwartą na naukę, różnorodność i rozwój.


źródło: Wyborcza.pl

Religia na kolanach? Nergal o ateizmie, wolności i rozliczeniu z Kościołem

Napisany przez : 29 grudnia 2024


Z perspektywy ateistycznej wywiad z Adamem „Nergalem” Darskim niesie wiele interesujących refleksji, które mogą być punktem wyjścia do szerszej dyskusji o kondycji współczesnego społeczeństwa. Jego krytyka skostniałych instytucji, w tym Kościoła katolickiego, wskazuje na pilną potrzebę przewartościowania i sekularyzacji przestrzeni publicznej w Polsce.

Nergal trafnie zauważa, że obecność Kościoła w sferze państwowej jest nie tylko anachroniczna, ale i szkodliwa. „Nie życzę sobie, żeby z moich podatków utrzymywano instytucję, którą gardzę” – te słowa odzwierciedlają uczucia wielu obywateli, którzy widzą w Kościele instytucję moralnie zgniłą i oderwaną od współczesnych wartości. Antyklerykalizm nie oznacza walki z wiarą jednostki, ale sprzeciw wobec systemowego uprzywilejowania instytucji religijnych.

Interesujące są również refleksje Nergala o duchowości i sztuce. Artysta otwarcie mówi o „anektowaniu chrześcijańskiej symboliki” w swoich projektach, co jest formą artystycznej prowokacji, zmuszającą do krytycznego spojrzenia na religijne dogmaty. Takie podejście, mimo kontrowersji, jest kluczowe dla zdrowej debaty w społeczeństwie. Prowokacja nie jest atakiem na wiarę, ale próbą wywołania refleksji nad jej miejscem w świecie, w którym coraz bardziej potrzebujemy równowagi, a nie ekstremów.

Na uwagę zasługują również jego słowa o potrzebie terapii i autorefleksji – w kontrze do patriarchalnego modelu męskości, który unika emocjonalnej otwartości. To ważny głos w społeczeństwie, które dopiero zaczyna dostrzegać, jak opresyjne normy kulturowe i religijne wpływają na psychikę jednostki.

Zamiast opierać się na mitach i dogmatach, warto – jak mówi Nergal – „zacząć od siebie”. Każda forma autorefleksji, kwestionowania zastanego porządku i budowania życia na własnych warunkach, a nie na narzuconych przez religię zasadach, jest krokiem w kierunku bardziej wolnego i sprawiedliwego społeczeństwa.

Co sądzicie o jego podejściu? Czy duchowość bez religii, o której mówi, może być odpowiedzią na współczesne kryzysy egzystencjalne?


źródło: Wyborcza.pl